ELVYRA MAZUR

BLOG

–––––

Co mi w duszy gra

Piotrek Radecki - error_analog i pan od kolodionów

Thursday, 8 April 2021 11:18

Dostałam wiadomość od Piotrka Radeckiego. Weszłam na profil, pierwsze co rzuciło się w oczy to dziwne zdjęcia. Już wiedziałam, że będzie ciekawie. Czytam opis: “fotografia analogowa, doświadczenie niewielkie”. Chyba powinien to ostatnie zmienić 😀 

Piotrka polubiliśmy od razu. 

Bez owijania w bawełnę “będę 4 dni we Wrocławiu, byłabyś chętna na sesję?” Proste- tak albo nie. Normalnie byłoby “nie”, no ale zdjęcia miał ciekawe, więc padło “tak”. Te sakramentalne “tak”  nie tylko na ten jeden raz, ale i na każde inne ewentualne spotkanie, po prostu odnalazłam swoją miłość fotograficzną :D

Do spotkania dużo pisaliśmy, dlatego gdy zjawił się w naszych skromnych progach, to miałam wrażenie, że przyjechał przyjaciel, którego dawno nie widziałam.

Kolejny raz “majtki w dół i do roboty”. Naprawdę starałam się żeby te taśmy nie poszły na zmarnowanie, wytężyłam swój kaleki słuch i wsłuchiwałam się w każdą prośbę jak się ustawić, pochylić, czy spojrzeć. Trudno było powstrzymać śmiech, gdy tak sobie wesoło pływałam w wannie, a Piotrek poprosił spojrzeć w okno i się nie ruszać. Za oknem dzień wcześniej postawili rusztowania. Chyba się domyślacie, że ktoś tam akurat był :D

Pan bardzo nieumiejętnie próbował stać do nas tyłem i pochylając się zerkać na mnie spomiędzy nóg… Cóż, jak tam się mówi? “Co się napatrzyłeś, to Twoje?” :)

Na tym nasze spotkanie mogło się skończyć, ale pan Fotograf zaprosił do studia na kolejne zdjęcia, przez moment zawahałam się, ale tu można powiedzieć, że Mężu mnie wykopał z domu (ach te jego kopniaki…). “Idź, zajmę się młodym, potem do was dojedziemy”. Głupia bym była gdybym dyskutowała.

Studio w centrum Wrocławia z mnóstwem obcych dla mnie rzeczy. Normalnie poczułam się jak wieśniaczka w wielkim mieście. Cicho obserwowałam co się dzieje wokół. Piotrek rozstawiał namiot, Monika (o niej będzie osobny wpis) ustawiała modelkę. Zostałam „uświadomiona”, że takie dziwne pudełka z kawałkiem materiału, to stare aparaty z 1850 roku.

Cieszyłam się jak głupia, bo bardzo chętnie zostało mi pokazane wszystko - jak robienie takich zdjęć wygląda, jak to działa, co i kiedy się z tym robi. Przez przypadek miałam przeprowadzony mini warsztat. “Mini” bo oczywiście wszystkiego nie zapamiętałam, ale to wyglądało mniej więcej tak:

- dokładne czyszczenie szybki

- pokrycie odpowiednimi płynami

- ustawienie modelki do “obrazowania”

- modelka ma za sobą pręt, który podtrzymuje jej głowę, ona się nie rusza, najlepiej jakby nie oddychała/mrugała, a nie daj Boże kichała :D

-szybka jest wkładana w starodawne ustrojstwo

-wtedy na kilka sekund naprawdę zamierasz i się nie ruszasz

-potem można wziąć głęboki wdech i wywalić bęben (ale tylko na chwilę, bo damie nie wypada)

-potem jak Fotograf pozwoli, to biegniesz za nim do namiotu (ciemni)

- tam odbywają się dzikie tańce i magiczne obrządki - na szkle pojawia się obraz

Dalszych losów, poza werniksowaniem, nie znam. 

Uświadomiłam sobie jedną rzecz. Zawsze przeglądając takie stare, babcine zdjęcia, wyobrażałam, że ludzie w tamtych czasach mieli jasne oczy, co było widać na zdjęciach. Żyłam w błędzie. Mi też na obrazku wyszły jasne, podobno zależy od czasu naświetlania (cały czas na usta ciśnie się “obrazowania” :)).

Mąż i synek przybyli w chwili gdy druga modelka akurat pozowała bez górnej części garderoby. Bardzo miła dziewczyna, później podeszła do młodego i próbowała coś zagadać, a mój 3-letni brzdąc rozłożył mnie na łopatki absolutnie ignorując jej pytanie:

- Dlaczego jesteś już ubrana? :D

No i na tym też się nie skończyło. Z Piotrkiem spotkaliśmy się jeszcze raz. Przyznałam się, że jestem sentymentalną glizdą i chciałabym ten jeden, ten pierwszy obrazek odkupić (jak są chętni, to Piotrek robi takie na zamówienie), ale dostałam go w prezencie.

Niecierpliwie oczekiwałam na efekty naszych spotkań, a jednocześnie - tak wiele dobrego i pozytywnego z nich wyniosłam, że te oczekiwanie aż tak nie dłużyło się :)

Nie mam dużego doświadczenia, nie znam wielu Fotografów, nie mam za bardzo z kim porównać, ale Piotrka wpisuję na swoją własną białą listę.